Derby… Jeszcze kilka lat temu nikt z nas nie myślał o meczu derbowym z Chrobrym czy Miedzią. Co prawda liczyliśmy na pomyślne losowanie w Pucharze Polski, ale ono nie nadchodziło. Czasy jednak się zmieniają i po ubiegłorocznym spadku trafiliśmy do jednej ligi z lokalnymi rywalami. Mecze rundy jesiennej rozgrywaliśmy u siebie, wszyscy więc ostrzyliśmy sobie zęby na wiosenne mecze wyjazdowe. Za nami spotkanie w Głogowie. Było gorąco…
Sektor gości na stadionie Chrobrego liczy 486 miejsc, w związku z tym bilety zostały rozdysponowane pomiędzy stałych wyjazdowiczów. Przy tak niewielkiej odległości wybór transportu był prosty – jedziemy samochodami. Wydawałoby się, że tak krótka droga przebiegnie szybko, sprawnie i bezproblemowo, jednak tym razem sytuacja potoczyła się inaczej niż zwyke. Zbieramy się pod stadionem na kilka godzin przed meczem i wyruszamy w stronę Głogowa. Kilka kilometrów przed miejscem docelowym dojeżdżają do nas zgodowicze z Falubazu. Po krótkim postoju i ubraniu pomarańczowych pelerynek, ruszamy. Cały czas jedziemy w długiej kolumnie, auto za autem. W pewnym momencie rozdzielamy się i…
I w tym miejscu musimy się zatrzymać, w celu wyprostowania farmazonów opowiadanych przez pajaców z Głogowa. Pod Castoramą Chrobry atakuje w około 60 osób środek naszej kolumny aut. Z naszej strony początkowo wychodzą chłopaki z 4 aut i bronią się przy samochodach. Chrobry podczas ataku używa… kołpaka samochodowego i czegoś, co przypominało kastet. Po dobiegnięciu ekipy z aut z tyłu przechodzimy do ataku, po czym Chrobry zaczyna palić wroty w stronę Castoramy, zostawiając paru kolegów. Starcie obserwował jeden pies, podczas ucieczki Chrobrego dojechała jeszcze jedna kabaryna, która za bardzo nie chciała się mieszać. Po naszej stronie ani jednego KO. Nasze fury jadące z przodu o całej akcji dowiadują się pod stadionem.
Podsumowując: plus dla Chrobrego za pomysł (takie sytuacje na takich meczach mają miejsce bardzo rzadko), minus za całą resztę.
Po drodze mają miejsce jeszcze pomniejsze akcje. Dojeżdżamy pod stadion i okazuje się, że Chrobry ma wejście zaraz przy naszym. Po wymianie uprzejmości oraz gazowaniu przez psy, powoli wchodzimy na stadion. Udaje się wnieść piro i oprawę, niestety bez kijków. W związku z tym transparent, który miał być postawiony na kijkach, stał się sektorówką – drugą. Napisane na niej hasło: „Ziemia przez nas opanowana, Zagłębie Miedziowe to MY!” w pełni oddaje sytuację w regionie. Na stadionie meldujemy się w 486 osób, w tym 35 osób z Chojnowa, spora liczba Falubazu (55) i pojedyncze osoby z Arki i Zawiszy. Na płocie wieszamy flagi: Zagłębie, Na wyprawie, fanatyczni chojnowianie, Bolesławiec, OCB 03, Ścinawa, SZL, Polkowice, Strzegom i FhZG.
Nasza oprawa to wspomniany wcześniej transparent oraz spora ilość pirotechniki. Chrobry prezentuje sektorówkę z hasłem ACAB oraz transem „Kod Chrobrego Głogów”, po czym pojawił się kolejny transparent pisany alfabetem morse’a, którego tekst to po przetłumaczeniu „Jebać Zagłębie Lubin”. Błysnęli, nie ma co. Hasło równie udane, jak ich przedmeczowy atak.
Mecz z duża ilością obustronnych bluzgów. Na boisku 0:0, bez szału, ale i bez tragedii. Po meczu zawijamy się do aut i ruszamy w drogę powrotną. Chrobry określa się, że starcie pod Castoramą nierozstrzygnięte. Nasze zdanie jest inne, ale skoro tak twierdzą – proponujemy dogrywkę. Niestety, spotkaliśmy się z odmową.